Jakże wdzięczny temat, nieprawdaż? Myślę, że to będzie jeden z tych, do których będę wracać jeszcze raz czy dwa, bo skompresowanie takiej kobyły w jedną notkę mogłoby być męczące jednocześnie dla mnie jako autora i dla Ciebie jako odbiorcy.
Ok, na początku pozwolę sobie nakreślić najpierw co zacz. Otóż dla tych, którzy uważają, że należą do ludzi, którzy przepisy naginają lub omijają, a nie łamią przypominam synonimy hipokryzji:
-dwulicowość
-zakłamanie
-obłuda
-fałszywość
Hipokryzja, jako taka, ma przynajmniej dwa aspekty- aktywna i pasywna.
Będąc aktywnym hipokrytą, robisz coś, za co innych karcisz, bądź w inny sposób dajesz reprymendę. Przykładowo udajesz wielce obruszonego gdy słuchasz jak ktoś przekracza prędkość (lub jesteś tego świadkiem), jednocześnie samemu zapierdalając ile fabryka dała, 'bo nikt nie widzi'.
Jako pasywny hipokryta, jedyne co się zmienia to rygor którym się posługujesz- przykładowo w formie rad: "nie sól potraw", "nie powinieneś chodzić bez czapki w zimie". Tu Ci się pewnie pojawia czerwona lampka, że coś nie gra w opisie. Jak to, co ja piszę? No właśnie. Spora część osób (masz duże prawdopodobieństwo znalezienia się w tej grupie) nawet nie zdaje sobie sprawy, że to co odpierdala to hipokryzja. Doradzając komuś pójście do lekarza, a samemu nie idąc, gdy powinieneś, choćbyś nie wiem jak bardzo się zapierał, że Ciebie to nie obchodzi, bądź Ci nie zależy na własnym zdrowiu, to sukcesywnie dreptasz w stronę miana hipokryty. Albo stosujesz się do własnych porad, albo zamknij ryj. Nie ma 'ja nie muszę', 'mi to niepotrzebne', 'dam sobie radę', czy inne, że Ci się nie chce, nie masz czasu, powodu, motywacji, wody w kolanach, cukru w kostkach. Albo jesteś konsekwentny w tym co robisz i tego przestrzegasz, albo jesteś dwulicową pizdą która mówi jedno, a robi drugie (w niektórych wypadkach jeszcze: myśli trzecie).
Tutaj ciekawostka, takie zakłamanie bierze się tylko z dwóch rzeczy: strachu bądź chęci kontroli. Teraz znów dwa obrazujące przykłady, o czym mówię:
Obłuda ze strachu (przed czymś)- Nie jedź tak szybko (bo ja tak szybko nie potrafię, więc Tobie nie będę pozwalać [ergo: zabraniam Tobie, nie sobie]).
Obłuda z chęci kontroli (kogoś)- Nie wyprzedzaj na zakazie (Będę udawać prawego człowieka, dając Ci wyimaginowany obraz mnie, byś postępował według zasad, które poniekąd Cię ograniczają, ale jak nikt nie będzie patrzeć, to będę jeździć nie stosując się do nich).
Po pierwsze- nie mierz innych swoją miarą. Po drugie, jeśli wydaje Ci się, że jesteś ponad innych, to prawdopodobnie masz rację- wydaje Ci się.
Dobra, ale poszerzmy jeszcze trochę zakres analizy tej fałszywości. Przecież nie sprowadza się to tylko do zdrowia i przestrzegania zasad ruchu drogowego. Jeśli jesteś osobą, która wymaga od kogoś punktualności i narzekasz, kiedy ktoś się spóźni 2-3minuty, ale sam po smsie 'spóźnię się 5minut' wysłanym w godzinę planowanego spotkania każesz na siebie czekać kolejne 15, mam dla Ciebie wiadomość z ostatniej chwili: PIERDOL SIĘ. Albo bierzesz poprawkę na to, że ktoś się może spóźnić i sam też dostajesz jakiś kredyt tolerancji, albo restrykcyjnie przestrzegasz terminów, co pozwoli Ci na egzekwowanie tego od innych. Nie ma tak, że na Ciebie się czeka w nieskończoność (np, bo jesteś kobietą, bo jesteś chory, bo pies zjadł Ci budzik) a sam opierdalasz wszystkich dookoła bądź robisz antyreklamę 'nie można się z nim umawiać terminowo'.
Reprezentuj coś sobą. Przestrzegaj zasad, których wymagasz od innych- życie w zakłamanym społeczeństwie nikomu nie wychodzi na dobre, a prowokując sytuacje, gdy każdy każdego wzajemnie pilnuje, przy przestrzegał reguł, których sam wobec siebie nie stosuje do tego właśnie prowadzi. Chyba, że lubisz być niewolnikiem swojego otoczenia i czuć nad sobą 'bat' społeczeństwa- wtedy proszę bardzo, ale nigdy nie zyskasz szacunku, ani niczego w życiu nie osiągniesz. I jak wszyscy zakłamani ludzie w końcu zapadniesz się sam w sobie (vide: LINK ).
Zanim zacznę kończyć, wspomnę jeszcze o dwulicowości samej w sobie. Nie musiałeś być pilnym uczniem, ani gorliwym katolikiem, by wiedzieć kim był Judasz. Wykorzystujesz innych, mówiąc im to co chcą usłyszeć, po czym na nich 'najeżdżasz' do kogoś innego? Nie bez powodu nazywa się to 'obgadywaniem za plecami' - skoro jesteś za czyimiś plecami, to znaczy że ten ktoś jest przed Tobą. To Ty możesz pocałować tego kogoś w dupę, a nie on Ciebie. Masz do kogoś o coś pretensje, to nie inscenizuj dramatu wśród publiczności, tylko postaw sprawę jasno i rozwiej wątpliwości. Jeśli wydaje Ci się, że lepiej się poczujesz obgadując z kimś jakąś osobę, zamiast rozwiązać sprawę oko w oko, to ewidentnie oglądasz a dużo telewizji.
Ostatnim punktem dzisiejszego smęcenia będzie hipokryzja zależna, czyli błędne koło 'ja tego nie robię, bo on tego nie robi'. Nie włączasz migacza przy zjeździe z ronda, bo poprzednik tego nie zrobił? Zostawiasz po sobie śmieci, bo 'jakieś' inne już leżały w okolicy? Ale wkurwia Cię, kiedy inni użytkownicy jezdni nie komunikują o swoich zamiarach, bądź zastajesz chlew w jakimś ładnym miejscu w parku? Hm... czekaj, jak to się może nazywać...? Zacznij wprowadzać w życie zasady które chciałbyś, by inni stosowali. Nie możesz w kółko chcieć zmieniać tylko innych. Zacznij od siebie. Dawaj przykład, zamiast szukać przykładu. Prawdziwy przykład, czyli posprzątaj po sobie, by osoba po Tobie mogła korzystać z danego miejsca przynajmniej w tym samym standardzie co Ty. I nie mówię tutaj bynajmniej o sprzątaniu kabin w publicznych toaletach, kiedy zastało się po kimś totalny bajzel, ale jeśli kabina przed Twoim wejściem była względnie czysta, to może byś ją taką zostawił? I nie myśl sobie, że 'a chuj, jak zostawię burdel, to powiem ze tak już było' bo to właśnie doprowadza do sytuacji, że ten burdel się pojawia- jakby tak pomyślał Twój poprzednik, to Ty byś musiał siedzieć w jego syfie. Kiedyś ta cała złośliwość i niechlujstwo do Ciebie wrócą, jeśli się nie zaczniesz starać. W tej lub innej formie.
Twój ruch.
niedziela, 27 stycznia 2013
piątek, 18 stycznia 2013
OMG, czyli ortografia mało gramatyczna. (Part I)
Dobra, może to nie jest najbardziej rezolutny tytuł notki, ale zwrócił Twoją uwagę, prawda?
Dziś będę smęcić o tym, jak ubogie lingwistycznie jest moje otoczenie. Pod różnymi względami, zacznijmy od czegoś tak trywialnego jak ortografia. Ja rozumiem, że można mieć problem z rozróżnieniem, czy poprawny zapis to 'żyto', 'rzyto', 'zborze', 'zboże', 'przenica', 'pszenica' itp itd. - są takie słowa których się nie używa na co dzień i ciężko je też z czymś skojarzyć, by sobie ułatwić zapamiętywanie- więc mogę przymknąć oko gdy ktoś mi napisze 'rzyto' bądź 'żepak'. Ale cholera jasna mnie bierze, jak ktoś mi wbija w oczy 'twuj', 'acha' czy inne, którymi nie będę Cię katował. Pomijam, że to są słowa których używa się bardzo często, więc wypadałoby sobie zapamiętać tę jakże trudną zasadę pisania niektórych z nich. Drugą, nieco pokrewną kwestią jest pisanie np 'morze się zobaczymy' - fajnie, że podkreślatron nie pokolorował Ci żadnego słowa, prawda? 'Niestety' w naszym języku jest rozróżnienie pomiędzy 'może' a 'morze' i między robieniem komuś 'łaski' i 'laski'. Ale rozwinę troszeczkę myśl - akurat dobry przykład mi podszedł; 'może' i 'morze' w wymowie się niczym nie różnią, a w znaczeniu to i owszem- takie czarodziejstwa nazywamy homofonami. Ale zróbmy jeszcze jeden krok wgłąb- homonimy. Słowa o takiej samej pisowni i wymowie, a o kilku znaczeniach. Jak to jest, że możemy np powiedzieć 'zamek' i z kontekstu wywnioskujemy, czy chodzi o zamek na wzgórzu, o zamek w spodniach, czy o zamek w drzwiach, ale gdyby to samo zrobić z 'morzem' to nagle podnosi się wrzawa 'nie, bo to będzie mylące'. Polska ortografia jest myląca- zgadzam się. Ale miejże litość, człowieku! Zapamiętaj parę podstawowych zasad i słów, które można zliczyć na palcach rąk pijanego drwala. Zamiast dźgać ludzi takimi kulfonami po oczach. Pisanie 'z kąt jesteś' albo '-twuj ulubiony kolor? acha.' powoduje że osoba która to potem czyta ma ochotę upleść bat z tych literek i smagać Cię nim po łapach.
Ale przejdźmy dalej - gramatyka i interpunkcja. Niesłusznie bagatelizowana kwestia. Zacznijmy od tego, że ma znaczenie, czy obwieszczasz 'Michał na obiad!' czy wołasz 'Michał, na obiad!' Po drugie zwróć uwagę, że nie możesz używać zbyt wielu skrótów myślowych w swoich wypowiedziach, bo tworzysz tak anakolutyczne konstrukcje, że czasami się można popłakać; "wchodząc do pokoju, zadzwonił telefon" - smutne jest to, że część osób po przeczytaniu tego zdania, nie widzi w nim nic złego. Jeśli dobrze zrozumiałeś co zostało tam napisane, kwalifikujesz się do dalszego czytania. "Grabiąc liście padał śnieg", "jadąc samochodem drzewa wydawały się zlewać w jeden żywopłot" - Nie wiem jak Ciebie, ale pomijając wydźwięk humorystyczny takich konstrukcji, to jednak są one ogólnie nieprzyjemne dla oka i ucha - przynajmniej mojego. Teraz jeszcze chciałbym wspomnieć o znakach przestankowych- o ile większość osób w miarę poprawnie używa kropek, bądź wielokropków, to o resztę znaków interpunkcyjnych czasem aż strach pytać. Wstyd się przyznać, ale mam znajomych, którzy są w stanie napisać zdanie 'widziałeś moją książkę, w niebieskiej okładce, którą zostawiłem Ewelinie?' następująco: 'widziałeś moją książkę którą zostawiłem Ewelinie w niebieskiej okładce?' i nie widzieliby w tym nic złego. Już nawet wstawienie przecinków przed 'którą' i po 'Ewelinie' zamienia ten dopisek na wtrącenie- które jeszcze by jakoś uszło. Ale nieeee. Kto w ogóle jeszcze zna różnice między średnikiem a myślnikiem? I co wam gadu-gadu zrobiło z mózgiem, że piszecie wykrzykniki parami... To samo z pytajnikami. Już o tasiemcach tych znaków nie wspomnę. Jak to w ogóle wygląda : "?????????", "!!!!!!!!!!!" ?! Pisząc wypowiedź zawierającą więcej niż trzy pytajniki/wykrzykniki/kropki pod rząd prawdopodobnie jesteś kretynem, więc to co napiszesz z dużym prawdopodobieństwem będzie miało raczej małe znaczenie merytoryczne. Masz szansę trafić jedynie do ludzi o podobnym poziomie inteligencji, bądź niższym- powodzenia w poszerzeniu swoich horyzontów. Wszyscy którzy mają coś do przekazania, prawdopodobnie pominą Twoją wypowiedź, bo jej forma świadczy o braku szacunku do odbiorcy; ja jak z Tobą rozmawiam, to nie szarpię Cię za szew spodni zadając pytanie, by zwrócić Twoją uwagę, ani nie biorę megafonu byś mnie usłyszał. I wyłącz ten pierdolony capslock, skoro już przy pisaniu jesteśmy. Ah, jeszcze jeden detal- jak zadajesz pytanie, wysil się na kliknięcie tego pytajnika na końcu zdania; no bo jak to wygląda 'jestes glodny' - informujesz mnie, że zgłodniałem? "widziałeś dziś Marysie", "ciepło masz w pokoju", "lubisz dubstep" - śledzisz mnie, czy o co Ci chodzi?
Teraz najważniejsza kwestia w całym tym bajzlu - słownictwo. Po pierwsze i najważniejsze- jeśli nie widzisz różnicy pomiędzy 'przynajmniej' i 'bynajmniej', przyłącz się do kampanii podnoszenia średniej IQ w internecie i odłącz sobie prąd. Jeszcze pół biedy, kiedy mówimy o kimś w wieku ~10lat, gdzie jeszcze nie do końca ogarnia znaczenie słów tylko wzoruje się na bodźcach z otoczenia i adaptuje je do własnego słownika. Ale kurwa mać, maturę piszesz za rok, pisałeś w zeszłym roku, bądź 5lat temu i nadal nie znasz różnicy między tak zasadniczo różnymi słowami? Ten blog bynajmniej nie jest na Ciebie. Przynajmniej na razie. Tak samo na nerwy mi idzie, jak ktoś pajacuje ze słowami, które 'brzmią mądrze' ale sam nie jest pewny ich znaczeń więc wplata je w swoje wypowiedzi, licząc na to że nikt go o to nie zapyta "Panowie, odbiegamy od głównego wątku, podywagujmy jeszcze na ten temat" albo "To totalna degrengolada, powinniśmy to nagrywać'. Dla tych, którzy nie znają tak elokwentnych słów i tak nie mówisz nic z przekazem, a jedynie wyglądasz na zadufanego bufona, który koniecznie chce się postawić nad innymi, a dla tych którzy znają te słowa, jeszcze dodatkowo jesteś pośmiewiskiem. Pozory można stwarzać, ale warto zawsze przeprowadzić wstępną analizę za i przeciw. Jeśli wyszło Ci więcej 'za' niż 'przeciw', spróbuj jeszcze raz. (uwaga: na krótką metę, czasami może się to opłacić- problem jest taki, że Tobie się będzie wydawać, że wszystko jest 'na krótką metę', a to nie tak działa. Pytanie jeszcze: Po co? Chcesz budzić szacunek u Pani w warzywniaku? Tobie niezasłużony, a dla niej nic nie znaczący? Nie zdziw się, jak pewnego dnia się obudzisz z rozsypanym poczuciem wartości, gdy sobie uświadomisz, że to wszystko pic na wodę, w dodatku sobie zaszkodziłeś najbardziej). Ok, kolejna cegiełka do słownictwa: zacnie, że znasz synonimy do słowa 'fajny', szkoda tylko, że połowa z nich to 'zajebisty', 'kozacki', 'epicki' (boże, widzisz i nie grzmisz), a pozostałe wymagają sklecenia z kilku słów, np 'taki, że o ja pierdole'. Na prawdę, poruszony jestem bogactwem Twego słownika. Ja rozumiem, że w dobie internetu, akronimy i zangielszczenia są codziennością. Sam czasem używam 'k' zamiast 'ok', lub skrótów typu 'afk', 'brb'. Natomiast jak czytam wypowiedzi niektórych osób, to na język ciśnie mi się jedynie WTF. Weź do ręki książkę, wyłącz ten odmóżdżający telewizor, przeczytaj jeden rozdział dziennie. Nie ważne czego. Może być nawet książka kucharska. Może nauczysz się wtedy rozróżnienia między 'tę' a 'tą', gdy przychodzi pora by użyć któregoś z tych słów. Problem w tym konkretnym przypadku polega na tym, że w języku mówionym, forma 'tą' jest przyjęta za uniwersalną, więc można jej użyć tam, gdzie na piśmie powinno się zastosować 'tę'.
Ostatnim punktem programu będą kalekie angielskie wstawki, które pełnią tylko dwie funkcje, albo 'patrzcie jaki ze mnie poliglota' a.k.a: "Trzeba przebookować ten ticket" albo 'jestem zbyt leniwy by się uczyć angielskiego', co z kolei prezentuje się następująco "Muszę sobie podnieść skillsy" albo "Mam więcej fragsów/killsów" (już w ogóle pomijam coś takiego jak 'fragsy', ale kurwa- 'killsy' ?!). Z podwójnie mnogich rzeczowników, które z kolei są tłumaczone w drugą stronę to "Can I have some pierogis?" Ja pierdolę. Brakuje jeszcze żebyście po polsku zaczęli składać podwójnie mnogo - "Poproszę kilogram marchewek-ów". Pierwszy typ wywołuje szczery śmiech z mojej strony; to ten sam sort co ci od degrengolady w poprzednim akapicie. Drugi typ niestety wywołuje bardziej współczucie i poniekąd jakiś taki altruistyczny wstyd, czy jakkolwiek to nazwać. Czasem podobne uczucie się ma, jak się ogląda film, w którym bohater się skrajnie ośmiesza i jest to tak żenujące, że aż widz przejmuje trochę 'jego' wstydu.
Twój ruch.
Subskrybuj:
Posty (Atom)