niedziela, 27 stycznia 2013

Hipokryzja

Jakże wdzięczny temat, nieprawdaż? Myślę, że to będzie jeden z tych, do których będę wracać jeszcze raz czy dwa, bo skompresowanie takiej kobyły w jedną notkę mogłoby być męczące jednocześnie dla mnie jako autora i dla Ciebie jako odbiorcy.

Ok, na początku pozwolę sobie nakreślić najpierw co zacz. Otóż dla tych, którzy uważają, że należą do ludzi, którzy przepisy naginają lub omijają, a nie łamią przypominam synonimy hipokryzji:
-dwulicowość
-zakłamanie
-obłuda
-fałszywość
Hipokryzja, jako taka, ma przynajmniej dwa aspekty- aktywna i pasywna.

Będąc aktywnym hipokrytą, robisz coś, za co innych karcisz, bądź w inny sposób dajesz reprymendę. Przykładowo udajesz wielce obruszonego gdy słuchasz jak ktoś przekracza prędkość (lub jesteś tego świadkiem), jednocześnie samemu zapierdalając ile fabryka dała, 'bo nikt nie widzi'.
Jako pasywny hipokryta, jedyne co się zmienia to rygor którym się posługujesz- przykładowo w formie rad: "nie sól potraw", "nie powinieneś chodzić bez czapki w zimie". Tu Ci się pewnie pojawia czerwona lampka, że coś nie gra w opisie. Jak to, co ja piszę? No właśnie. Spora część osób (masz duże prawdopodobieństwo znalezienia się w tej grupie) nawet nie zdaje sobie sprawy, że to co odpierdala to hipokryzja. Doradzając komuś pójście do lekarza, a samemu nie idąc, gdy powinieneś, choćbyś nie wiem jak bardzo się zapierał, że Ciebie to nie obchodzi, bądź Ci nie zależy na własnym zdrowiu, to sukcesywnie dreptasz w stronę miana hipokryty. Albo stosujesz się do własnych porad, albo zamknij ryj. Nie ma 'ja nie muszę', 'mi to niepotrzebne', 'dam sobie radę', czy inne, że Ci się nie chce, nie masz czasu, powodu, motywacji, wody w kolanach, cukru w kostkach. Albo jesteś konsekwentny w tym co robisz i tego przestrzegasz, albo jesteś dwulicową pizdą która mówi jedno, a robi drugie (w niektórych wypadkach jeszcze: myśli trzecie).

Tutaj ciekawostka, takie zakłamanie bierze się tylko z dwóch rzeczy: strachu bądź chęci kontroli. Teraz znów dwa obrazujące przykłady, o czym mówię:
Obłuda ze strachu (przed czymś)- Nie jedź tak szybko (bo ja tak szybko nie potrafię, więc Tobie nie będę pozwalać [ergo: zabraniam Tobie, nie sobie]).
Obłuda z chęci kontroli (kogoś)-  Nie wyprzedzaj na zakazie (Będę udawać prawego człowieka, dając Ci wyimaginowany obraz mnie, byś postępował według zasad, które poniekąd Cię ograniczają, ale jak nikt nie będzie patrzeć, to będę jeździć nie stosując się do nich).

Po pierwsze- nie mierz innych swoją miarą. Po drugie, jeśli wydaje Ci się, że jesteś ponad innych, to prawdopodobnie masz rację- wydaje Ci się.

Dobra, ale poszerzmy jeszcze trochę zakres analizy tej fałszywości. Przecież nie sprowadza się to tylko do zdrowia i przestrzegania zasad ruchu drogowego. Jeśli jesteś osobą, która wymaga od kogoś punktualności i narzekasz, kiedy ktoś się spóźni 2-3minuty, ale sam po smsie 'spóźnię się 5minut' wysłanym w godzinę planowanego spotkania każesz na siebie czekać kolejne 15, mam dla Ciebie wiadomość z ostatniej chwili: PIERDOL SIĘ. Albo bierzesz poprawkę na to, że ktoś się może spóźnić i sam też dostajesz jakiś kredyt tolerancji, albo restrykcyjnie przestrzegasz terminów, co pozwoli Ci na egzekwowanie tego od innych. Nie ma tak, że na Ciebie się czeka w nieskończoność (np, bo jesteś kobietą, bo jesteś chory, bo pies zjadł Ci budzik) a sam opierdalasz wszystkich dookoła bądź robisz antyreklamę 'nie można się z nim umawiać terminowo'.

Reprezentuj coś sobą. Przestrzegaj zasad, których wymagasz od innych- życie w zakłamanym społeczeństwie nikomu nie wychodzi na dobre, a prowokując sytuacje, gdy każdy każdego wzajemnie pilnuje, przy przestrzegał reguł, których sam wobec siebie nie stosuje do tego właśnie prowadzi. Chyba, że lubisz być niewolnikiem swojego otoczenia i czuć nad sobą 'bat' społeczeństwa- wtedy proszę bardzo, ale nigdy nie zyskasz szacunku, ani niczego w życiu nie osiągniesz. I jak wszyscy zakłamani ludzie w końcu zapadniesz się sam w sobie (vide: LINK ).

Zanim zacznę kończyć, wspomnę jeszcze o dwulicowości samej w sobie. Nie musiałeś być pilnym uczniem, ani gorliwym katolikiem, by wiedzieć kim był Judasz. Wykorzystujesz innych, mówiąc im to co chcą usłyszeć, po czym na nich 'najeżdżasz' do kogoś innego? Nie bez powodu nazywa się to 'obgadywaniem za plecami' - skoro jesteś za czyimiś plecami, to znaczy że ten ktoś jest przed Tobą. To Ty możesz pocałować tego kogoś w dupę, a nie on Ciebie. Masz do kogoś o coś pretensje, to nie inscenizuj dramatu wśród publiczności, tylko postaw sprawę jasno i rozwiej wątpliwości. Jeśli wydaje Ci się, że lepiej się poczujesz obgadując z kimś jakąś osobę, zamiast rozwiązać sprawę oko w oko, to ewidentnie oglądasz a dużo telewizji.

Ostatnim punktem dzisiejszego smęcenia będzie hipokryzja zależna, czyli błędne koło 'ja tego nie robię, bo on tego nie robi'. Nie włączasz migacza przy zjeździe z ronda, bo poprzednik tego nie zrobił? Zostawiasz po sobie śmieci, bo 'jakieś' inne już leżały w okolicy? Ale wkurwia Cię, kiedy inni użytkownicy jezdni nie komunikują o swoich zamiarach, bądź zastajesz chlew w jakimś ładnym miejscu w parku? Hm... czekaj, jak to się może nazywać...? Zacznij wprowadzać w życie zasady które chciałbyś, by inni stosowali. Nie możesz w kółko chcieć zmieniać tylko innych. Zacznij od siebie. Dawaj przykład, zamiast szukać przykładu. Prawdziwy przykład, czyli posprzątaj po sobie, by osoba po Tobie mogła korzystać z danego miejsca przynajmniej w tym samym standardzie co Ty. I nie mówię tutaj bynajmniej o sprzątaniu kabin w publicznych toaletach, kiedy zastało się po kimś totalny bajzel, ale jeśli kabina przed Twoim wejściem była względnie czysta, to może byś ją taką zostawił? I nie myśl sobie, że 'a chuj, jak zostawię burdel, to powiem ze tak już było' bo to właśnie doprowadza do sytuacji, że ten burdel się pojawia- jakby tak pomyślał Twój poprzednik, to Ty byś musiał siedzieć w jego syfie. Kiedyś ta cała złośliwość i niechlujstwo do Ciebie wrócą, jeśli się nie zaczniesz starać. W tej lub innej formie.

Twój ruch.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Myśl co piszesz, zamiast pisać co myślisz.