środa, 13 lutego 2013

2+2=...?

Z uwagi na fakt, iż poprzednia notka dotyczyła hipokryzji, właściwym wydaje się teraz napisanie paru słów o niekonsekwencji, skoro jedno z drugiego wynika.

Tym razem nieco zwięźlej, bo nie ma się co owijać mostu w bawełnę.

Dlaczego, kiedy była taka potrzeba, byłeś w stanie zrobić coś w dany sposób, a gdy drugi raz nadarza się taka okazja potrafisz się potknąć o własny krawat? Załóżmy, że dostałeś bratanka/siostrzenicę/wnuka do popilnowania przez cały dzień, gdyż albowiem prawowici właściciele postanowili sobie znaleźć inne zajęcie. Prowadzisz więc to nieskalane niczym nieobsrana łąka stworzenie za rączkę przez miasto i przychodzi taki moment, gdy trzeba przejść przez ulicę. Naturalnie- jesteś przykładem dla swojego podopiecznego, więc grzecznie czekasz na czerwonym świetle w oczekiwaniu na zielone, rozglądasz się lewo-prawo-lewo, po czym dreptacie na drugą stronę ulicy.
No, dobrze Ci poszło. Szkoda tylko, że nie dajesz przykładu w innych aspektach, np maszerujesz z młodym w drugiej ręce trzymając papierosa, albo gdy jedziecie (nieważne czy środkiem komunikacji wiejskiej czy prywatnym środkiem transportu) to rozmawiasz przez telefon.Wybiórczo dajesz przykład? To może latorośl też sobie wybiórczo będzie brać przykład?

Miej świadomość konsekwencji tego co robisz oraz tego co nie robisz. Nie ważne czy przez zaniedbanie, ze względów zdrowotnych czy lenistwa. Chwilowa słabość przerodzi się w większy żal, po tym co mogłeś osiągnąć nie odpuszczając, niż przełamanie chwilowych trudności w uczucie zmęczenia.

Bądź konsekwentny w małych aspektach swojego życia, a wejdzie Ci to w krew. Wtedy przy większych przedsięwzięciach wszystko będzie 'samo' szło. Ni mniej ni więcej - po prostu wprowadź trochę konsekwencji do swojego życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Myśl co piszesz, zamiast pisać co myślisz.