Żyjemy w czasach spiesznego próżniactwa. Wielu ludzi nie robi nic, ale robi to w pośpiechu.
-Curtis Baker
Nie wiem czy zwróciliście uwagę, ale wielu ludzi ciągle nie ma czasu. Nie to, że są zajęci, bo pracują, uczą się, ćwiczą, bądź spotykają się z kimś. Po prostu nie mają czasu. Ot. Nie mają czasu się spotkać, nie mają czasu zadzwonić, nie mają czasu odpisać, nie mają czasu na nic, (ale/)bo (nie)robią nic innego. Mieliście kiedyś tak, że prosicie kogoś 'zrób _coś_tam_' a ktoś pod nosem tylko odburkuje 'za chwilę'/'potem' i dana czynność nie zostaje ukończona przez najbliższe dwieście lat? Taa... Tacy najczęściej siedzą przed TV i oglądają swoje SERIALE. Albo przed komputerem. Albo z książką. Albo po prostu siedzą, tudzież leżą. I choćby nie wiadomo jak sformułować prośbę, to nie ma wafla żeby dana osoba wypełniła swoje zobowiązanie przy pierwszym podejściu. Najczęściej to widać u dzieci:
-Marysiu, posprzątaj w pokoju
-Dobrze mamo
//30minut później//
-Czemu nie posprzątałas?
-Zaraz posprzątam
//30minut później//
-Marysiu, miałaś posprzątać.
-Mamooo!!! Za chwilę!
Na pewno nie raz spotkaliście się z taką, czy podobną sytuacją, może nawet znacie ją z autopsji - tak jak ja (z tą różnicą, że nie mam na imię Marysia). Umówmy się, że do pewnego wieku można na to przymknąć oko, bo jednak proces wychowawczy trwa latami- u niektórych szybciej u niektórych wolniej. Ale następuje w pewnym momencie taki przełom w umyśle danego dziecka, kiedy chce być już dorosłe. Kiedyś 15-17lat, dziś jakieś 13-14 (z jakąś granicą tolerancji w obu wypadkach). Sztuczka natomiast polega na tym, że wszyscy chcą brać przywileje, a nikt nie kwapi się o wzięcie odpowiedzialności, które są w zestawie. Każdy małoletni przygłup chce mieć telefon iPhone, tablet iPad i rodzica iDiotę który to wszystko będzie sponsorował- a jak się zepsuje 'to przecież kupi nowe'. Ale zbaczam trochę z tematu- o odpowiedzialności następnym razem. Wróćmy do głównego wątku.
Wszyscy chcą mieć dużo pieniędzy, jeździć na wycieczki, mieć drogie perfumy, luksusowe auto, piękny dom, wspaniałe ciało- niczym wyolejowane gwiazdy porno w fotoszopie. Ale robić nie ma komu. Nie będę pokazywał palcem (i tak byście nie zobaczyli gdzie pokazuję), ale znam kogoś, kto bardzo aktywnie pasożytuje (oczywiście nie w każdej kwestii- jednak przekracza to granice zdrowego rozsądku) na swoim otoczeniu, korzystając z dóbr środowiskowych w którym się znajduje- i uwaga, najlepsze: nie ma na nic czasu. Za to ponarzekać to zawsze jest kiedy. A to niedobrze, a to się nie układa, a tu boli, a to przeszkadza, a to, a tamto, nie teraz, nie dzisiaj, nie w tym tygodniu, źle się czuję, dajcie mi spokój. A potem przy jakimś słomianym zapale do czegokolwiek, po pierwszej próbie 'no i nic się nie zmienia!'. Przypomina mi się tekst 'jeden posiłek nie sprawia że utyjesz, tak jak jedna sałatka nie sprawi że chudniesz'.
Większość chciałaby mieć wszystko- ale na to nie pracując. Ba- najlepiej, żeby to ktoś na nich pracował, by oni mogli dłużej nic-nie-robić. Trzeba wymienić żarówkę? No to elektryk. Wymienić uszczelkę? Hydraulik. Wyskoczyło okno aktualizacji firefoxa? No to informatyk. Ja w tym czasie pojdę się przespać, albo zrelaksować w inny sposób. Należy mi się. Przedwczoraj ściszałem telewizor.
Najciekawsze jest to, że sporo takich indywiduów zapytanych co robili cały dzień, odpowiadają- że nic. Jednak kompletnie im to nie przeszkadza. Nie czują potrzeby zmiany, chcą trwać w takim pseudo-jestestwie, gdzie szczytowym osiągnięciem dnia jest wzięcie prysznica lub podgrzanie mleka do płatków. Wiecznie zmęczeni, nic im się nie chce i zawsze mają pod górkę. Natomiast jeśli zapytasz w odpowiedni sposób, to zaraz wymyślą jak mądrze wyegzaltować wszystkie pomniejsze czynności, by się wytłumaczyć, że jednak coś robią. Ale jak podsuwasz pomysł/propozycję faktycznie produktywnego spędzenia czasu, to mało, że są oburzeni. Obrażą się na Ciebie, a potem jeszcze będzie, że im wypominasz. Eh.
Dlaczego w społeczeństwie pielęgnuje się taką postawę? Dlaczego pozwala się ludziom gnić w swojej beznadziejności, a wszystkie przejawy inicjatywy są tłamszone w zarodku, zamiast podsycane dodawaniem otuchy i zachęcaniem do działania? Dlaczego każda próba pomocy/nakierowania takich ludzi kończy się spojrzeniem spode łba i prychnięciem, jakoby krzywdę się im chciało wyrządzić?
Ręce opadają.
Wiecie dlaczego mówi się, że czas to pieniądz? Dlatego, że to jedyna waluta, której na starcie każdy ma po równo. To, czy zwiększycie wartość swojego czasu, zależy tylko od was. A dlaczego nikt tego czasu nie ma? Tego właśnie chciałbym się dowiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Myśl co piszesz, zamiast pisać co myślisz.