Dobra, dziś po znów niewiadomo jak długim opierdalaniu się, postanowiłem zasiąść do napisania kolejnej notki.
Tłumaczy się winny, więc nie będę smęcić o tym czemu to tyle trwa, ale efekt jest taki, że dopiero teraz mogę wrócić do pisania kilku notek miesięcznie. Może nawet jedną tygodniowo, jak będzie jakiś odzew. Chuj tam, nieważne. Do rzeczy.
Ostatnio zastanawiałem się, jak to jest, że tak łatwo niektórych ogarnia zawiść. I to nawet nie chodzi o sam mechanizm zawiści, bo to kwestia temperamentu, tylko o skutki jakie ta zawiść wywołuje. Załóżmy, że sąsiad posadził sobie jabłoń. W amerykańskich filmach, Ty posadziłbyś sobie większą jabłoń i jeszcze pierdolnął nań tabliczkę z rodowodem i certyfikatem czystości żywicy. W Polsce natomiast, z dużo większym prawdopodobieństwem podlejesz tę sąsiedzką jabłoń mieszanką kreta z bobrem by sąsiadowi zwiędło wpizdu. Bo Ty nie masz, to czemu on ma mieć. Pewnie ukradł, złodziej. To mu się nie należy. Sprawiedliwość musi być, wyjebać mu to drzewko w kosmos!
Pytanie pierwsze. Chuj Ci do tego, że sąsiad ma drzewko?
Pytanie drugie. Co z tego, że on ma drzewko.
Pytanie trzecie. Czemu porównujesz jego posiadanie drzewka z Twoim nie-posiadaniem drzewka?
Pytanie czwarte i chyba najważniejsze - co chcesz w życiu osiągnąć?
Przeczytałeś chociaż raz w życiu podtytuł tego bloga? Zastanawiałeś się, o co w ogóle chodzi? Legenda we wsi głosi, że w tym jest jakiś przekaz. Zastanów się nad tym.
Każdy każdemu próbuje uprzykrzyć życie- a gdyby tyle samo siły poświęcił na poprawienie standardu własnego, to nie tylko jemu by się żyło lepiej, ale cała okolica ładniej by wyglądała. Przełóżmy ten tok rozumowania na drzewka w sąsiedztwie. Załóżmy że faktycznie przy Twojej ulicy każdy ma zamiłowanie do drzewek- jabłonie, wiśnie, czereśnie, grusze, wierzby- bez znaczenia. Teraz co lepiej będzie wyglądać, cała aleja porośnięta zielenią, gdzie każdy dba lepiej lub bardziej o swój dobytek, czy szare betonowe badziewie, gdzie każdy każdemu sra na wycieraczkę bo 'sąsiad nie może mieć lepiej, a dorobił się drzewka wczesniej, jebany'.
A zakładając nawet że nie chodzi o drzewka, tylko o samochód/traktor/kajak/termofor. Jakież to ma znaczenie, co ma sąsiad. Musisz być lepszy? Bo co? Bo musicie mieć to samo? Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego olimpijczycy nie prześcigają się w każdej możliwej dyscyplinie jednocześnie, tylko wybierają jedną, góra dwie dyscypliny w których chcą uczestniczyć? Skąd się wzięło przekonanie że każdy musi być najlepszy we wszystkim? Skąd ta nowa moda że każdy musi być mgr inż. dr prof. hab śp. ? Każdy musi jeździć nowym Porsche? Każdy musi wiedzieć wszystko o wszystkim?
Skutkuje to tym, że wszyscy zaczynają udawać przed wszystkimi że ogarniają dzisiejsze życie, a prawda jest taka, że zamykają się sami w sobie, bo nie dają rady - myśląc, że inni, którzy udają tak samo jak oni jednak nie udają. Oh ja pierdolę, jakież to jest błędne koło. Biada tym, którzy tego nie dostrzegą w porę. No dobra, a jak to się ma do tematu? Otóż: nie mierz innych swoją miarą. Sąsiad ma nowy kaloryfer? Pomaluj sobie salon na nowy kolor. Sąsiad kupił samochód? Pojedź na wyczasy. Albo oszczędzaj. Albo kup książkę. Kurwa, ludzie. tu nie chodzi o to żeby ze sobą konkurować 24/7. Dobrze mieć jakąś motywację, ale nie można zastąpić kondycji zastrzykami adrenaliny.